Pierwszy kontakt w Mołdawią

W Czerniowcach jesteśmy z samego rano o 8.44. Niestety ucieka nam pociąg do Otaci w Mołdawii. Następny mamy za 24godziny. Wsiadamy w trolejbus nr.3 i jedziemy szukać szczęścia na oddalonym o kilka kilometrów dworcu autobusowym. Nic tu nie znajdujemy-jest Niedziela Wielkanocna i wszyscy świętują. Bierzemy taksówkę i jedziemy 70km pod granicę mołdawską. W Mołdawii łapiemy marszrutkę do miejscowości Briceni. Ostatecznie lądujemy w Sorokach.

Pierwsze co można powiedzieć o Mołdawii, to że to kraj studni. Studnia jest przy prawie każdym domu. Niezwykłe jest jej skierowanie frontem do drogi, tak jakby każde domostwo witało przybysza świeżą wodą. Ta prosta, mała architektura przybiera niekiedy fantazyjne kształty. A to dach może być fikuśnie powykręcany, zdobiony miniaturowymi wieżyczkami z blachy, a to mogą być przeróżne mozaiki czy malunki. Domki są tu niewielkie, robione z mieszanki gliny i trawy. Od frontu zawsze wychodzi -robiony na południową modłę przestronny ganek.

Republika Mołdovy to kraj niespokojnego pogranicza. Położony między Prutem a Dniestrem pod swe skrzydła przyjął wiele narodów. Poza Mołdawianami, spotkamy tu Rosjan, Ukraińców, Rumunów, Polaków, Cyganów, i prawosławnych, turkojęzycznych Gagauzów.

Mołdawia wciąż próbuje znaleźć swoją tożsamość. Oficjalnie powinna być nazywana Republiką Mołdovy, ponieważ region geograficzny Mołdawia leży w północno wschodniej Rumunii i bardziej znaczącemu sąsiadowi nie pasuje używanie tej nazwy. Innym poważnym problemem, obecnym na forum międzynarodowym jest Republika Naddniestrza. To zbuntowany region, zbrojnie odłączony od Mołdawii na początku lat 90, zamieszkany głównie przez rosyjskojęzyczną ludność. W Nadniestrzu stacjonuje rozjemcze wojsko rosyjskie. Na terenie tego pseudo kraju obywatel polski nie ma prawa liczyć na pomoc polskich placówek dyplomatycznych.

Komentarze (0)