Turystyczną Mekką Mołdawii jest Stare Orhei. Niektórzy dorzuciłby jeszcze i podziemne magazynowy wina koło Kiszyniowa. Z piwnic zrezygnowaliśmy, wybralismy przelom rzeki Reut i Stare Orhei. Warto zobaczyć bajkową zieleń, tajemnicze sztolnie po dawnych pustelniach. W jednej żyje, jak przed laty ostatni zakonnik. W dole rozłożyła się malownicza wioska. W tradycyjnych chatach nadal żyją ludzie, historia miesza się z nowoczesnością. Osiedlają się tu artyści i inne freaki, klimat jakby w naszej beskidzkiej Nowicy. Dłuższa przerwę robimy sobie nad stromym urwiskiem z rozległą panoramą. Po południu pakujemy się w busa do Kiszyniowa. Należy pamiętać, że Orhei i Orhei Veci (Stare Orhei) to nie to samo i są one oddalone od siebie o kilkanaście kilometrów. W stolicy Mołdawii nocujemy u Nadjii poznanej przez Hospitality Club.