. Zawitałem w swojski świat słowiański, w powietrzu unosi się zawiesina z gęstych chmur. Nie przepadam za takim niepewnym zawieszeniem, co w każdej chwili może lunąć. Zostawiam za plecami katolicką Chorwację, wkroczyłem w szachownicę kulturową Bośni i Hercegowiny. Śmieszną, Markę Konwertybilną dostanę w każdym barze(1 Euro to jakieś 2 Marki), oraz oficjalnie w bankach. Autobusami dotłukłem się do Doboju. W oczy rzucają się nowiutkie, kursowe autobusy- to dar od japońskiego i niemieckiego rządu. Autostop nie jest tu polecany przez nikogo, miejscowi mówią o strachu przed mafią, przyjezdni narzekają na długie wyczekiwanie. Ja się zdecydowałem, dzięki temu poznałem nocne życie Doboju, brałem udział w bójce i miałem do czynienia z dosyć nieudolną policją BiH. Z autostopem tak już jest-zawsze decydujący głos zabiera określony przypadek.