O 13.00 Wklejamy się w szwedzki krajobraz,od teraz rower staję się podstawowym łącznikiem między nami a tym północnoeuropejskim krajem. Do Sztokholmu mamy ok. 60 km. Nocujemy w obrębie aglomeracji sztokholmskiej w dzielnicy Trangsund.
Szwedzkie prawo mówi o wolnym dostępie do natury-Allemansrätten, co oznacza, że biwakowanie jest dozwolone bez względu na to, kto jest właścicielem ziemi, pod warunkiem, że będzie to zgodne z zasadami bezpieczeństwa i nie będzie zakłócało spokoju.
My rozbijamy obóz przy czymś przypominającym dom parafialny, po godzinie przyjeżdża policja… Grzecznie tłumaczymy nasz status w ich kraju. Są bardzo mili i rozmowa przypomina pogawędkę, jeden z policjantów ma w najbliższych planach odwiedziny Krakowa. Odjeżdżają nawet nas nie legitymując. Dochodzi 24 i jest jeszcze jasno, lipiec to ostatni dzwonek na obejrzenie białych nocy.
Dystans: 50km.