1 września obudził nas najzimniejszym porankiem wyjazdu, w bidonach było mocno zamarznięta woda, trudno było wygrzebać się ze śpiworów. Rozpalamy ognisko i jakoś udaje się wystartować. Zapowiadał się słoneczny dzień, ale po południu po przekroczeniu granicy ze Szwecją zaczęło padać i do tego okropnie popsuła się droga. Jechało się jak po grudzie. Na osłodę, przed Ed jest ośrodek sportu i biegów na orientację, w którym działa darmowa sauna i prysznice, jest też możliwość skorzystania z kuchni (do godz.17).
Dystans: 77km.