O 8.15 mamy prom do Sassnitz w Niemczech. Płacimy po 175 koron za osobę(67zł.), niestety w cenę wliczono nam również rowery(na polskim promie były bezpłatne). Płyniemy ok. 3 godz.
W Niemczech jedziemy ścieżką rowerową do Binz, przed miastem sentymentalny sklepik z książkami i pamiątkami głównie z czasów DDR. Miasto jest zawalone turystami, o nadmorskim trotuarze na molo już nie wspominam. Już tęsknimy, za szwedzkim spokojem. Tęsknimy, również do mapek i folderów rozdawanych w każdej Skandynawskiej miejscowości za darmo, a tu wszystko płatne. Cieszą nas jedynie ceny w sklepach, zbliżone do naszych polskich. Tłoczno jest też na drogach, kierowcy nie darzą już rowerzysty takim respektem i robi się coraz ciaśniej.
Po trasie przejeżdżamy przez Putbus, miasto o wielu pałacach i szerokich placach. Ciekawy jest ogród, w którym biegają dzikie sarny i jelenie.
Na koniec dnia przeprawiamy się promem z Rugii na stały ląd, kosztuje nas ta przyjemność po Euro na głowę. Jest już prawie zupełnie ciemno, więc rozpalamy ognisko i idziemy spać.
Dystans; 53km.