Po południu jadę żółtym autobusem, Z Mostaru do małego miasteczka Blagaj (bilet ok.6zł.) W odróżnieniu od, w całości katolickiego Medżugorja, tutaj panuje Islam. Sądzę, że nie zawsze musiało tak być, gdy mijam ruiny chrześcijańskiej świątyni. To, co mnie tu przyciągnęło to tajemniczy klasztor derwiszów, bajkowo wciśnięty w skałę, spod której wypływa rzeka Buna. Derwiszów już tutaj biedny turysta nie uświadczy, ale za jedyne 6zł. może napawać się pozostawionymi przez nich wnętrzami. To o tym miejscu opowiadał mi mężczyzna z pociągu. Przez drewniane kratki w drzwiach, oglądam trumnę muzułmańskiego świętego. Skrzypiące deski w podłodze, uginają się sprawiając wrażenie jakby za chwilę miały popękać. Chodzę delikatnie na palcach, bez butów i myślę,że to najbardziej optymalne rozwiązanie trafić tu pod wieczór, poza sezonem. Są miejsca, dla których niezbędna wydaje się cisza.
W odległości ok. kilometra od klasztoru, w centrum miasteczka spotykam Mehmeda-starszego człowieka, który oferuję mi nocleg. Po żywiołowej pertraktacji ustalamy cenę na 5 euro.